Trwa dyskusja odnośnie wolnej Wigilii. Lewica upiera się, by Wigilia była świętem narodowym już w bieżącym roku, a Ryszard Petru jest przeciwnikiem rozwiązań promowanych przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk i Włodzimierza Czarzastego.

Tymczasem cała dyskusja jest mało istotna, szczególnie dla pracowników handlu, biorąc pod uwagę fakt, że zgodnie z obowiązującymi przepisami ponad połowa sklepów jest i tak otwartych w niedziele i święta.

Co ciekawe, ustawa ograniczająca handel w niedziele przeforsowana przez PiS i Solidarność w 2018 roku zliberalizowała przepisy dotyczące handlu w święta. Przed jej wprowadzeniem obowiązywał art. 151(9a) Kodeksu pracy, zgodnie z którym:
„§ 1. Praca w święta w placówkach handlowych jest niedozwolona.
§ 2. Przepis ust. 1 stosuje się także, jeżeli święto przypada w niedzielę”.

Ustawa o handlu w niedziele polegała między innymi na wykreśleniu tego zapisu i zastąpieniu go przepisami, zgodnie z którymi zakaz handlu w niedziele i święta ma 33 wyjątki. Innymi słowy do 2018 roku zakaz handlu w święta był dość surowy – od tamtego czasu został bardzo zliberalizowany. W swojej ustawie o wolnej Wigilii Lewica nie zmienia tego stanu rzeczy. Nawet jeśli Wigilia stałaby się dniem wolnym od pracy już w bieżącym roku, tysiące sklepów mogłyby funkcjonować zgodnie z prawem tak w Wigilię, jak też Boże Narodzenie czy Nowy Rok.

Naszym zdaniem przepisy powinny być spójne i uniwersalne. Uważamy, że warto wprowadzić do Kodeksu pracy 2,5 razy wyższe stawki za każdą pracę w niedziele i święta – tak w handlu, jak i rozrywce, kulturze czy transporcie. Ustawa o handlu w niedziele powinna zaś trafić do kosza.

Natomiast można rozważyć przywrócenie zakazu handlu w święta, który obowiązywał przed wprowadzeniem bubla prawnego autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Zakaz handlu w święta ma sens tylko wtedy, gdy dotyczy zdecydowanej większości placówek handlowych. Tak było do 2018 roku i PiS wraz z Solidarnością ten zakaz zniósł.