Trwające święta to dla większości z nas czas odpoczynku, ale setki tysięcy pracowników handlu, gastronomii, ochrony zdrowia, policji, energetyki, mediów czy transportu będą pracować w te dni. Na dodatek większość z nich nie otrzymuje za swoją pracę żadnych nadzwyczajnych dodatków.
Przedstawiciele rządu, z ministrą Agnieszką Dziemianowicz-Bąk na czele, chwalą się ustawą, zgodnie z którą Wigilia od przyszłego roku będzie świętem i dniem wolnym od pracy. Przedstawiciele Lewicy nagrywają filmiki, na których powtarzają, że od przyszłego roku nikt nie będzie pracował w Wigilię. Niestety jest to teza daleka od prawdy. W święta bowiem, tak w Boże Narodzenie, w Wielkanoc, jak też w Nowy Rok pracują setki tysięcy osób i ich liczba w ostatnich latach wzrosła. Wraz ze zmianami modeli życia coraz więcej Polek i Polaków w święta korzysta z punktów gastronomicznych, instytucji kultury, z biur podróży czy hoteli. O pracownikach, którzy obsługują potrzeby obywateli w te dni, mało kto pamięta.
Warto też pamiętać, że w święta coraz częściej otwarte są sklepy. Ustawa z 2018 roku ograniczyła handel w niedziele, ale dała zielone światło dla otwarcia wielu sklepów w dni świąteczne. Dlatego, przykładowo, 26 grudnia w samej Warszawie będzie otwartych mnóstwo Żabek – i to od rana do wieczora.
Innymi słowy coraz bardziej rozmywa się granica między dniami powszednimi i świętami. Dlatego postulujemy, by wszyscy pracownicy, którzy wykonują swoje obowiązki zawodowe w dni ustawowo wolne od pracy, otrzymywali 2,5 razy wyższe wynagrodzenia niż za pracę w dni powszednie. Dotyczyłoby to tak niedziel, jak i świąt państwowych. Byłaby to godna rekompensata za brak możliwości odpoczynku w dni, w które większość Polaków i Polek ma wolne.
Najnowsze komentarze