W związku z procedowaniem zmian w ustawie o handlu w niedziele w Sejmie, apelujemy do wszystkich parlamentarzystów, aby wyrzucili obowiązujące przepisy do kosza i zastąpili je 2,5 wyższymi wynagrodzeniami za każdą pracę w niedzielę.

Warto przypomnieć, że obowiązująca ustawa nie jest zakazem handlu w niedziele, bo z danych mplatform wynika, że około 60% sklepów  jest otwartych w niedziele zwane niehandlowymi.

Obowiązująca ustawa jest niekorzystna dla pracowników, bo otwarte w niedziele są te sklepy, które najgorzej płacą pracownikom, jest w nich najwięcej umów niestandardowych, nie ma związków zawodowych, najczęściej są niewypłacane pensje na czas, najczęściej łamane są przepisy BHP, a pracuje się w nich najdłużej. W super i hipermarketach od wielu lat warunki pracy są znacznie lepsze niż w małych placówkach handlowych, ale ustawa sprawiła, że są one dłużej otwarte w piątki i soboty, przez co pracownicy pracują dłużej i ciężej. Ustawa jest też niekorzystna dla konsumentów, bo w niedziele otwarte są te sklepy, które mają towary najdroższe i najniższej jakości.

Ustawa nie była pisana dla pracowników i konsumentów, a jej współautorem była strona kościelna. Stąd w uzasadnieniu ustawy odwołania do Biblii, w tym tak dziwne fragmenty jak ten: „Od uczniów Chrystusa oczekuje się jednak, by nie mylili świętowania niedzieli, które powinno być prawdziwym uświęceniem dnia Pańskiego, z „zakończeniem tygodnia”, rozumianym zasadniczo jako czas odpoczynku i rozrywki. Wymaga to także głębszego zrozumienia niedzieli, aby nawet w trudnych okolicznościach można ją było przeżywać w postawie pełnego posłuszeństwa Duchowi Świętemu”.

Z drugiej strony w ustawie czytamy, że jej celem wcale nie jest zakaz handlu w niedziele, tylko wzmocnienie małych sklepów względem hipermarketów i galerii handlowych oraz wsparcie samozatrudnienia (w uzasadnieniu ustawy czytamy: „Obaw nie powinien budzić także spadek zatrudnienia w sektorze handlu. Ze względu na możliwość handlu w niedziele przez osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą przewiduje się stworzenie dodatkowych miejsc pracy w formie samozatrudnienia”). Trudno pojąć, skąd u autorów ustawy z NSZZ Solidarność taki cel, ale warto pamiętać, że nie został on zrealizowany, ponieważ liczba małych sklepów znacznie spadła. Warto tez przypomnieć, że ustawodawca chciał, by w niedziele pracowało więcej osób w innych branżach niż handel. „Przewiduje się, że ograniczenie handlu w niedziele spowoduje przeniesienie ciężaru opodatkowania na usługi tj. gastronomię, rozrywkę, itp. w związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem społecznym na tego typu usługi świadczone w niedziele” – czytamy w uzasadnieniu obowiązujących przepisów. Nie wiadomo, dlaczego autorzy ustawy uznali, że praca w kawiarniach i restauracjach w niedziele jest czymś lepszym niż praca w hipermarketach i galeriach handlowych.

Biorąc pod uwagę fakt, że ustawa niekorzystnie wpływa na sytuację pracowników i konsumentów, jest dziurawa i niespójna, uważamy, że powinna ona w całości trafić do kosza. Zamiast niej warto wpisać do Kodeksu pracy 2,5 razy wyższe wynagrodzenia za każdą pracę w niedziele i święta. Tak w handlu, jak i w gastronomii, rozrywce, kulturze, transporcie, ochronie zdrowia, policji czy energetyce. Przepisy powinny być spójne, uniwersalne i równo traktować pracowników wszystkich branż.

Dziś w Sejmie ruszyły prace nad zmianami ustawy o handlu w niedziele autorstwa Polski2050. Zgodnie z nimi hipermarkety i galerie handlową mają być otwarte w co drugą niedziele miesiąca, a ich pracownicy mają otrzymywać za pracę w tym dniu dwa razy wyższe stawki. Naszym zdaniem nie ma sensu pracować nad złą ustawą – lepiej ją wyrzucić do kosza. Ale jeśli Sejm zechce podjąć dalsze prace nad tym rozwiązaniem, to uważamy, że powinien wprowadzić do niego co najmniej dwie poprawki.

Po pierwsze, warto wykreślić art. 6, paragraf 4 obowiązujących przepisów. Czytamy w nim, że „przedsiębiorca, o którym mowa w ust. 1 pkt 27, może korzystać z nieodpłatnej pomocy małżonka, dzieci własnych, dzieci małżonka, dzieci przysposobionych, rodziców, macochy, ojczyma, rodzeństwa, wnuków, dziadków”. Przepis ten dotyczy placówek prowadzonych przez właściciela sklepu. Trudno nam pojąć, jak w świetle prawa można akceptować darmową pracę. To usankcjonowanie wyzysku w ramach rodziny.

Po drugie w zmianach ustawy zaproponowanych przez Ryszarda Petru czytamy: „Pracownikowi wykonującemu pracę w niedzielę, z wyjątkiem pracy w placówkach handlowych, miejscach i okresie, o których mowa w art. 6, przysługuje za ten dzień wynagrodzenie w podwójnej wysokości oraz pracodawca jest obowiązany zapewnić pracownikowi inny dzień wolny od pracy w okresie 6 dni kalendarzowych poprzedzających lub następujących po takiej niedzieli”. Innymi słowy Polska2050 proponuje wyższe stawki tylko dla części pracowników jednej branży, czyli dla pracowników tych placówek, które dotychczas były w niedziele zamknięte. Trudno zrozumieć, na jakiej podstawie partia Szymona Hołowni uznaje, że pracownik stacji benzynowej powinien być gorzej wynagradzany za pracę w niedziele niż pracownik hipermarketu. Takie różnicowanie podmiotów gospodarczych może budzić wątpliwości konstytucyjne. Dlatego uważamy, że z tego artykułu warto usunąć fragment „z wyjątkiem pracy w placówkach handlowych, miejscach i okresie, o których mowa w art. 6”.