Organizacje pracodawców straszą, że wzrost płacy minimalnej będzie szkodliwy dla gospodarki i rynku pracy. Chodzi im o podniesienie minimalnego wynagrodzenia od stycznia przyszłego roku do 4242 zł brutto, a od 1 lipca do 4300 zł brutto. Naszym zdaniem argumenty pracodawców są błędne, a kluczowym problemem polskiego rynku pracy nie jest wzrost płacy minimalnej, tylko skokowy spadek wynagrodzeń w sferze budżetowej.

Przypominamy, że w 2022 roku płaca minimalna realnie zmniejszyła. Płaca minimalna nominalnie zwiększyła się wtedy o zaledwie 7,5% przy wzroście inflacji o 14,4%. Warto podkreślić, że w ubiegłym roku jeszcze bardziej wzrosty ceny towarów, które stanowią największe obciążenie dla gospodarstw o niskich dochodach. Ceny żywności wzrosły o 15,4%, a nośników energii aż o 32,5%. Innymi słowy w 2022 roku doszło do znacznego spadku wartości najniższego wynagrodzenia. W konsekwencji wzrosło też bezwzględne ubóstwo wśród pracowników – z 4,3% do 4,5%.

Ten trend jest zachowany w 2023 roku. Choć dynamika wzrostu inflacji dla całej gospodarki stopniowo opada, to ceny żywności i nośników energii rosną znacznie szybciej. Według wstępnych danych GUS inflacja roczna w czerwcu wyniosła 11,5%, ale ceny żywności wzrosły aż o 17,8%, a energii o 18,0%. Płaca minimalna w 2023 roku średnio zwiększy się o około 18% (od stycznia wzrosła o 15,9%, od lipcu będzie wyższa niż w 2022 r. o 19,6%), a więc jej realny wzrost będzie minimalny. Konkludując, okazuje się, że realnie minimalne wynagrodzenie wciąż jest znacznie niższe niż w 2021 r. Dlatego uważamy, że planowany na 2024 r. wzrósł płacy minimalnej o blisko 20% jedynie równoważy spadek z roku 2022.

Znacznie poważniejszym problemem od rzekomo zbyt szybkiego wzrostu płacy minimalnej jest natomiast katastrofalny spadek płac w sferze budżetowej. Rząd konsekwentnie dąży do zagłodzenia pracowników budżetówki. W 2022 roku fundusz płac w sferze budżetowej zwiększył się o zaledwie 4,4%, w 2023 o 7,8%, a na 2024 roku rząd zapowiada wzrost o marne 6,6%. Oznacza to spadek realnych wynagrodzeń budżetówki o blisko 20% i skokowy wzrost liczby pracowników sektora publicznego, którzy będą mieć zarobki na poziomie płacy minimalnej. Taka polityka ma bardzo negatywny wpływ na funkcjonowanie państwa i jakość usług publicznych. Spada prestiż zawodów zaufania publicznego, wykwalifikowani pracownicy odchodzą z pracy w kluczowych instytucjach państwach, a na ważnych stanowiskach pojawiają się wakaty.

W związku z powyższym Związkowa Alternatywa nie podchodzi z entuzjazmem do planowanych przez rząd wskaźników wzrostu płacy minimalnej, ale je akceptuje. Natomiast stanowczo protestujemy przeciwko dalszemu mrożeniu płac w sferze budżetowej. Naszym zdaniem zarobki w sektorze publicznym powinny rosnąć szybciej niż płaca minimalna, a państwo powinno być wzorem odnośnie standardów zatrudnienia dla całego rynku pracy. Dlatego uważamy, że wynagrodzenia w sferze budżetowej powinny w tym roku wzrosnąć łącznie o co najmniej 30%, a w przyszłym roku o co najmniej 20%.